Pożegnanie: historia krótkiej miłości.
: 03 lip 2019, 14:49
W Atece zakochałem się od pierwszego wejrzenia, potem przeglądając inne potencjalne auta, tylko przekonywałem siebie samego jak bardzo Ateka jest lepsza i jak bardzo niemały dla mnie wydatek bedzie zasadny. Po kupnie Seata miałem uwagi do paru drobiazgów, ale z czasem ilość zalet przeważyła drobne problemy.
Niestety w piątek auto oddaję i nie ma raczej szans, żebym stał się ponownie właścicielem Ateki, mimo, że bardzo bym chciał.
Auto kupiłem za ok. 118 tys zł. Mimo zapewnień dealera, że nic złego nie będzie działo się z silnikiem (a bardzo się tego bałem czytając różne informacje w Internecie), auto dostałem z wadą silnika. Auto na zimnym silniku skakało jak szalone. Na biegu 2 czasem nie miało mocy przez kilkanaście sekund, no i potwornie gasło przy starcie.
Najpierw słyszałem, że to kwestia przyzwyczajenia – obecnie uznaję to za przygotowaną dla przypadków z tym silnikiem procedurę, jaką dealerzy powinni podjąć w celu uspokojenia klienta. Mimo wszystko złożyłem na piśmie odstąpienie od umowy na podstawie rękojmi, cytując odpowiednie przepisy i dodając, że w moim przypadku mamy w ogóle do czynienia z wadą ukrytą, bo wcześniej o nią pytałem i odpowiedzi zawsze były te same: nic takiego się nie dzieje, nie mamy takich przypadków, nie znamy ich i nie ma się co martwić.
W pewnym momencie na portalu gazety Auto Świat pojawił się artykuł, który doskonale wypunktował problemy z tym silnikiem – i także moim autem. Już miałem jakąś podkładkę, że to nie ja jestem przewrażliwiony i nie potrafię się przyzwyczaić.
Dealer zdobył dla mnie nowe oprogramowanie. Ale ono leczyło tylko część problemów i generalnie zmniejszyło się tylko ich nasilenie, ale nadal były. Na pytanie dlaczego tylko mój egzemplarz auta potrzebuje nowego oprogramowania, a inne nie – nie uzyskałem odpowiedzi. Zakładam, że dealer sam po prostu nie wiedział.
W związku z powyższym podtrzymałem swoją decyzję o odstąpieniu od umowy kupna. Chciałem jednak pozostać przy aucie i pomyślałem sobie, że nadwyrężę życzliwość rodziny pożyczając pieniądze na to samo autko z silnikiem 2.0 TSI. Różnica między autami była ok. 22 tys zł – to dla mnie i tak wiele, ale trudno. Auto miało być na kolejne 10 czy 15 lat…
Mój dealer podobno przewalczył decyzję, że auto przyjmie z powrotem…
Specjalnie pojechałem więc do Poznania, czyli daleko od mojego zamieszkania tylko po to, żeby przetestować auto z silnikiem 2.0, tak na wszelki wypadek. Tylko tam ono było od ręki do testów. Auto okazało się ok., więc decyzja podjęta… Kupuję 2.0 TSI.
Niestety w momencie, kiedy chciałem złożyć sobie konfigurację nowego auta konfigurator na stronie Seata nie działał… Kiedy zaczął – ceny były już znacznie wyższe. Teraz różnica między identycznymi auta z silnikiem 1.5 i 2.0 to ok. 24 tys zł. Niestety auto z silnikiem 2.0 w identycznej konfiguracji jak moje oddawane auto, kosztuje obecnie 160 tys zl…
Nie zmieniły się tylko ceny auta, ale także pakiet serwisowy, za który w jakiejś promocji zapłaciłem kilkaset złotych, a teraz kosztuje 5,5 tys…
Podsumowując, auto oddam za 118 zł, czyli tyle za ile je kupilem. Nowe auto mógłbym kupić nie o 24 tys zl więcej, tylko o 42 tys zl więcej. No, może urwałbym jakieś 5-6 tys zł jako standardowy upust od nowego auta, czyli powiedzmy musiałbym dopłacić 37 tys zl… I na to mnie już po prostu nie stać. Dlatego auto oddaję, ale już nowego nie kupię. Silnikowi 1.5 nie ufam zupełnie, a 2.0 stał się w ciągu tygodnia zbyt drogi.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dealer jest z siebie dumny, uznając, że wywalczył dla swojego klienta niesamowitą i niespotykaną rzecz, tj. zwrot auta w cenie zakupu. W dodatku uznaje za zaletę, że przez 3 miesiące miałem możliwość – w praktyce – bezpłatnego użytkowania auta. I może to faktycznie dużo i może faktycznie jest to niezwykłe w praktyce polskich dealerów różnych marek. Nie wiem. Faktem jest, że zachowanie przedstawiciela dealera było profesjonalne, niestety z efektu jest zadowolona ostatecznie tylko jedna strona.
Mój punkt widzenia jest natomiast taki, że przez 3 miesiące traciłem czas na przeglądanie dziesiątek aut i dobieranie konfiguracji, żeby wybrać wreszcie coś wymarzonego, potem siedziałem jak na szpilkach przez kolejne 3 miesiące czekając na auto, które miało nie być wadliwe, ale bałem się, że będzie. Potem męczyłem się z autem przez kolejne 2-3 miesiące jeżdżąc do dealera, słuchając mechanika, że to kwestia przyzwyczajenia i będąc obtrąbiany na każdym prawie skrzyżowaniu, gdzie auto mi gasło przy ruszaniu. Otrzymałem wreszcie oprogramowanie, które coś tam dało, ale jednocześnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że problem z tym silnikiem lub z moim egzemplarzem istnieje, jednak został upudrowany remapingiem silnika. A na samym początku jeszcze problem z poniżającym zachowaniem VW Banku jeśli chodzi o ofertę leasingu i próbę oszustwa z ich strony.
I to wszystko w sytuacji wydania ogromnej jak dla mnie sumy pieniędzy i kupna pierwszego w życiu nowego auta, z którego, cholera jasna, powinienem się cieszyć.
A koniec końców Seat zmienił cennik tak, że pozostanę z niczym, tzn. rozpoczynam wszystko od początku z wielkim rozżaleniem na markę od której odchodzę. Nie wiem, może przeczyta to jakiś ktoś ważny w Seacie lub grupie VW i stwierdzi, że są czasem przypadki niestandardowe, do których warto podejść niestandardowo – ale tak jak i Wy – wątpię.
Także pozdrawiam Atekowiczów, było miło !
Niestety w piątek auto oddaję i nie ma raczej szans, żebym stał się ponownie właścicielem Ateki, mimo, że bardzo bym chciał.
Auto kupiłem za ok. 118 tys zł. Mimo zapewnień dealera, że nic złego nie będzie działo się z silnikiem (a bardzo się tego bałem czytając różne informacje w Internecie), auto dostałem z wadą silnika. Auto na zimnym silniku skakało jak szalone. Na biegu 2 czasem nie miało mocy przez kilkanaście sekund, no i potwornie gasło przy starcie.
Najpierw słyszałem, że to kwestia przyzwyczajenia – obecnie uznaję to za przygotowaną dla przypadków z tym silnikiem procedurę, jaką dealerzy powinni podjąć w celu uspokojenia klienta. Mimo wszystko złożyłem na piśmie odstąpienie od umowy na podstawie rękojmi, cytując odpowiednie przepisy i dodając, że w moim przypadku mamy w ogóle do czynienia z wadą ukrytą, bo wcześniej o nią pytałem i odpowiedzi zawsze były te same: nic takiego się nie dzieje, nie mamy takich przypadków, nie znamy ich i nie ma się co martwić.
W pewnym momencie na portalu gazety Auto Świat pojawił się artykuł, który doskonale wypunktował problemy z tym silnikiem – i także moim autem. Już miałem jakąś podkładkę, że to nie ja jestem przewrażliwiony i nie potrafię się przyzwyczaić.
Dealer zdobył dla mnie nowe oprogramowanie. Ale ono leczyło tylko część problemów i generalnie zmniejszyło się tylko ich nasilenie, ale nadal były. Na pytanie dlaczego tylko mój egzemplarz auta potrzebuje nowego oprogramowania, a inne nie – nie uzyskałem odpowiedzi. Zakładam, że dealer sam po prostu nie wiedział.
W związku z powyższym podtrzymałem swoją decyzję o odstąpieniu od umowy kupna. Chciałem jednak pozostać przy aucie i pomyślałem sobie, że nadwyrężę życzliwość rodziny pożyczając pieniądze na to samo autko z silnikiem 2.0 TSI. Różnica między autami była ok. 22 tys zł – to dla mnie i tak wiele, ale trudno. Auto miało być na kolejne 10 czy 15 lat…
Mój dealer podobno przewalczył decyzję, że auto przyjmie z powrotem…
Specjalnie pojechałem więc do Poznania, czyli daleko od mojego zamieszkania tylko po to, żeby przetestować auto z silnikiem 2.0, tak na wszelki wypadek. Tylko tam ono było od ręki do testów. Auto okazało się ok., więc decyzja podjęta… Kupuję 2.0 TSI.
Niestety w momencie, kiedy chciałem złożyć sobie konfigurację nowego auta konfigurator na stronie Seata nie działał… Kiedy zaczął – ceny były już znacznie wyższe. Teraz różnica między identycznymi auta z silnikiem 1.5 i 2.0 to ok. 24 tys zł. Niestety auto z silnikiem 2.0 w identycznej konfiguracji jak moje oddawane auto, kosztuje obecnie 160 tys zl…
Nie zmieniły się tylko ceny auta, ale także pakiet serwisowy, za który w jakiejś promocji zapłaciłem kilkaset złotych, a teraz kosztuje 5,5 tys…
Podsumowując, auto oddam za 118 zł, czyli tyle za ile je kupilem. Nowe auto mógłbym kupić nie o 24 tys zl więcej, tylko o 42 tys zl więcej. No, może urwałbym jakieś 5-6 tys zł jako standardowy upust od nowego auta, czyli powiedzmy musiałbym dopłacić 37 tys zl… I na to mnie już po prostu nie stać. Dlatego auto oddaję, ale już nowego nie kupię. Silnikowi 1.5 nie ufam zupełnie, a 2.0 stał się w ciągu tygodnia zbyt drogi.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że dealer jest z siebie dumny, uznając, że wywalczył dla swojego klienta niesamowitą i niespotykaną rzecz, tj. zwrot auta w cenie zakupu. W dodatku uznaje za zaletę, że przez 3 miesiące miałem możliwość – w praktyce – bezpłatnego użytkowania auta. I może to faktycznie dużo i może faktycznie jest to niezwykłe w praktyce polskich dealerów różnych marek. Nie wiem. Faktem jest, że zachowanie przedstawiciela dealera było profesjonalne, niestety z efektu jest zadowolona ostatecznie tylko jedna strona.
Mój punkt widzenia jest natomiast taki, że przez 3 miesiące traciłem czas na przeglądanie dziesiątek aut i dobieranie konfiguracji, żeby wybrać wreszcie coś wymarzonego, potem siedziałem jak na szpilkach przez kolejne 3 miesiące czekając na auto, które miało nie być wadliwe, ale bałem się, że będzie. Potem męczyłem się z autem przez kolejne 2-3 miesiące jeżdżąc do dealera, słuchając mechanika, że to kwestia przyzwyczajenia i będąc obtrąbiany na każdym prawie skrzyżowaniu, gdzie auto mi gasło przy ruszaniu. Otrzymałem wreszcie oprogramowanie, które coś tam dało, ale jednocześnie utwierdziło mnie w przekonaniu, że problem z tym silnikiem lub z moim egzemplarzem istnieje, jednak został upudrowany remapingiem silnika. A na samym początku jeszcze problem z poniżającym zachowaniem VW Banku jeśli chodzi o ofertę leasingu i próbę oszustwa z ich strony.
I to wszystko w sytuacji wydania ogromnej jak dla mnie sumy pieniędzy i kupna pierwszego w życiu nowego auta, z którego, cholera jasna, powinienem się cieszyć.
A koniec końców Seat zmienił cennik tak, że pozostanę z niczym, tzn. rozpoczynam wszystko od początku z wielkim rozżaleniem na markę od której odchodzę. Nie wiem, może przeczyta to jakiś ktoś ważny w Seacie lub grupie VW i stwierdzi, że są czasem przypadki niestandardowe, do których warto podejść niestandardowo – ale tak jak i Wy – wątpię.
Także pozdrawiam Atekowiczów, było miło !