JACA pisze: ↑12 lut 2024, 9:50
Madhad pisze: ↑12 lut 2024, 9:14
Czemu wkurzenie? Z prostego powodu. Wytłumaczę łopatologicznie i matematycznie.
Średnie zużycie paliwa na 100 km oblicza się prostym wzorem:
zatankowane litry/ przejechane kilometry x 100 = l/100km. Proste. I nie ma potrzeby przejechania określonej ilości kilometrów. Akurat koleś z serwisu powinien to wiedzieć.
Teoretrycznie masz oczywiście rację, tylko jest jeszcze praktyka
Zauważ, że ilość zatankowanego paliwa nie jest jakoś super dokładna w tym sensie, że tankując nie masz 100% pewności czy w zbiorniku już jest full, czy może jeszcze wejdzie 0,5 litra. Paliwo się pieni, powietrze się gromadzi a dystrybutor to nie jest apteka. Niektórzy praktykują "do pierwszego odbicia", "do trzeciego odbicia" ale nigdy nie będzie to tak samo. Dlatego jeśli taką próbę zrobisz na dłuższym dystansie będzie ona bardziej miarodajna a wynik bardziej dokładny.
Miałem kiedyś podobny dylemat. Mieszkałem jakiś czas we Wrocławiu i jeździłem dieslem. A że była to zima i dość duże mrozy to zauważyłem, że samochód zaczął palić jakoś więcej (jak na diesla oczywiście
). Weekendowa wycieczka do Szklarskiej Poręby rozwiała wątpliwości
Na razie nie tankuję, muszę wyjeździć to co mam, a pójdzie na pewno szybko. Widzę to codziennie. Fakt, jeżdżę ostatnio krótkie odcinki, ale pracuję poza miastem, więc to nie jest tak, że czas dojazdu to jest kolebanie się o pół metra. Tylko wyjazd z osiedla, który czasem idzie płynnie, czasem dość opornie. Jeżdżę tą trasą już ponad 20 lat i mój rekord to 7 minut, ale bardzo późnym wieczorem. Norma to 20 min i to bez większych korków. Składają się na to ograniczenia prędkości, strefa 30 i zylion progów zwalniających na jednym z odcinków. Potem już mam 90 km/h, jak już się dziad rozgrzeje (sprawdziłam temperaturę oleju, po około 10 minutach ma już ponad 60 stopni, pod pracą już ponad 90 stopni) to można trochę dać w palnik. I pewnego momentu spalanie dzienne było przewidywalne, rano 11-12 litrów/100km, po południu 14-15 litrów/100km.
Dzisiaj 19,1l/100km, czas 24 min, średnia prędkość 19km/h.
Analogicznie, ten sam odcinek 24 stycznia, ten sam dystans: 13l/100 km, średnia prędkość 19km/h, czas 24 minuty. Ktoś tu napisał, że lubi patrzeć na to chwilowe skokowe zużycie. Ja również obserwowałam to zawsze dość dokładnie.
Jeśli nie są to porównywalne dane, to ja już nie wiem, co mam robić. Czekać chyba aż coś pierdyknie na amen, to wtedy będą wiedzieli co naprawiać. Na pewno muszę zmienić olej, bo już pyknęło 10 tysięcy. Potem zobaczymy.
Może go po prostu sprzedam jak tak dalej pójdzie. Potrzebowałam większego samochodu, żeby wozić psa w bagażniku i do tego jeszcze przydasie w postaci wózka dla psa, bo już była tak stara, że nie mogła chodzić za daleko i wózek był niezbędny. Napęd 4x4 fajna sprawa, miałam prawie od zawsze, więc doceniam. Ale teraz okazuje się, że mój sterany Fiat, który 14 lat jeździł bez żadnej poważniejszej awarii, to był skarb, a nie samochód. Jeszcze go nie sprzedałam, na szczęście. Przemierzał tę krótką drogę i nikt mi nie mówił, że za krótkie odcinki. I wiem, inna technologia itp, inna skrzynia i mało elektroniki, ale do diabła, samochód to samochód, ma jeździć tam, gdzie potrzebuję, a nie tylko poza miastem i najlepiej, żeby codziennie przynajmniej ze 100 km. Ja tego nie kupuję.