Po 46-ciu miesiącach całkowicie bezproblemowej i bezawaryjnej jazdy, w dniu dzisiejszym jadąc na myjnię, usłyszałem chrupnięcie, jakby cos uderzyło w podwozie. Po umyciu i przestawieniu auta zauważyłem (na suchej kostce) małą smugę. Początkowo myślełem, że to od klimy, ale po dotknieciu stwierdziłem, że to olej. Jako, że 30m obok myjni znajdował się zaprzyjaźniony warsztat samochodowy, podjechałem tam z niejakim niepokojem.
Auto poszło na podnośnik, osłonę silnika (stan nienaganny) odkręcono i diagnoza była szybka - skrzynia biegów rozwalona. Na liczniku 49kkm z małym ogonkiem.
Telefon do ubezpieczyciela i do ASO. Laweta przyjeżdża jutro rano i auto do serwisu. Szczęście w nieszczęściu to to, że awaria miała miejsce na 1.5 miesiąca przed upływem gwarancji...
Będę ciekawy reakcji serwisu i ubezpieczyciela...
Dodatkowy smaczek: dzisiaj rano spłaciłem kredyt i chciałem auto wystawić na sprzedaż...