Cześć!
Dzisiaj byłem na przeglądzie po 4 latach/60k km, czyli wymiana świec. Przebieg 56 500km. Świece przywiozłem jednak swoje, bo kupiłem w Krakowie przy okazji jakoś. Świece NGK, VW, wszystko się zgadzało. W ASO za przegląd + robociznę przy świecach zapłaciłem 700zł. Dużo? Mało?
Zużyte świece zabrałem ze sobą.
Oczywiście zgłosiłem, że auto mi się zamykało po trzaśnięciu drzwi bez używania kluczyka/pilota (oczywiście wcześniej OBDelevenem sprawdziłem błędy, więc byłem pewny + były kiedyś czytałem o tym). Wymienili mi silniczek drzwi kierowcy na gwarancji, bo mieli na stanie (uff, cud).
Przy okazji wyszło, że mam (jak to nazwał pan z aso) "zapocenie, różowy nalot na wężyku od spodu od płynu chłodniczego". Byłem lekko zdziwiony, zapytałem od czego to może być. Dostałem info, że póki nie jest to wyciek to na gwarancji nie naprawią. Trzeba tradycyjnie JEŹDZIĆ OBSERWOWAĆ.
Jeżeli byłby wyciek, to wtedy by to sprawdzili i prawdopodobnie wina pompy wody, która bywała wadliwa w 1.4 TSI i się rozszczelniała. Faktycznie takie problemy bywały? W necie ciężko znaleźć. Mam jeszcze rok gwarancji. Ciekawe czy się to wysypie czy nie.
Ogólnie silnik git, skrzynia git, zawieszenie git, lubię to auto, ale jak tylko pojadę do ASO to mnie wku@#$ają swoją niemocą przez wymigującego się producenta.
A jeżeli chodzi o cięgno, które zgłaszałem, że się wyrobiło i mieli podkładki montować to oczywiście ni słychu, ni dychu (zgłoszone było początkiem września).